Przeskocz do treści

Trzy lata negatywnych doświadczeń

17 grudnia, 2013

psychoterapiaMniej więcej trzy lata temu moje życie zaczęło regularnie tracić na wartości. Mój ojciec i jego siostra (moja ciotka) popadli w kolosalne długi, wciągając przy tym najbliższą rodzinę, w tym mojego brata i znajomych. Ojciec zaczął pić. Sytuacja w domu stała się nie do zniesienia. Nikt już nie jest tą sama osoba co dawniej. Gdy jeszcze chodziłem do szkoły, nie chciałem wracać do domu, bo to było piekło. Nie chciałem powrotów do tego samego tematu, balem się, czy gdy wrócę, to matka z bratem nie zrobią czegoś głupiego. To wszystko stało się tak nagle, niemal z dnia na dzień, nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Nigdy nikomu nie powiedziałem, że jest mi źle. Do tego wszystkiego doszła śmierć mojego psa, z którym byłem bardzo zżyty. Miałem ochotę tylko spać i nie budzić się. Nigdy też nie zapomnę spojrzeń i szeptów względem mojej osoby, gdy pewna kobieta popełniła przez długi ciotki i ojca samobójstwo.
Rok temu poznałem wspaniałą dziewczynę, która poznała moją przeszłość. Byliśmy razem około pół roku. Był to najwspanialszy czas w moim życiu. Dawała mi spokój i ukojenie. Chciałem być dla tej dziewczyny najlepszy, jaki potrafię być. Po wakacjach przeprowadziłem się do większego miasta, by mieć lepsze perspektywy, pokazać, że jestem coś wart. Niestety w trudnym momencie, gdy byłem bez pieniędzy, bez pracy zostawiła mnie. Nadal mamy kontakt, ale jest on szarpany. Wiem, że zależy jej na kimś innym. Ja sobie z tym wszystkim nie radzę. Takie trzy lata negatywnych doświadczeń, to zdecydowanie za dużo, jak na głowę 20-letniego chłopaka. Nie mam nikogo bliskiego, rodzina kontaktuje się ze mną tylko, gdy czegoś potrzebuje. Ja chcę dać tej dziewczynie spokój, bo naprawdę zależy mi na jej szczęściu. Nie chcę jej już obarczać moimi problemami. Nie radzę sobie z tym, że kocha kogoś innego…
Obecnie nie mam żadnej pracy, pieniędzy na czynsz, jedzenie, zacząłem palić, pić, odurzać się marihuaną. Nie jestem w stanie przyjąć rzeczywistości takiej, jaka jest. Chciałbym to wszystko skończyć, skoczyć z okna, powiesić się, ale nie mam tyle odwagi. Gdy myślę o śmierci mam w sobie taki wewnętrzny spokój, że już koniec z cierpieniem, koniec z bólem. Chciałbym wziąć garść tabletek nasennych i skończyć to wszystko…

Mogę tylko powtórzyć za Panem: takie trzy lata negatywnych doświadczeń to zdecydowanie za dużo jak na głowę dwudziestolatka. Przeżył Pan wiele trudnych doświadczeń: trudna sytuacja w domu, miłosny zawód, wyjazd do innego miasta,  samotność i brak pracy. Próbuje Pan sobie radzić z tym wszystkim na swój sposób, bo ciężko jest znosić tyle napięcia i smutku, choć obaj doskonale wiemy, że używki to droga donikąd.
Jest czasem w życiu tak, że zawiruje ono nagle, pokazując swoją ciemną stronę i masa trudnych doświadczeń przygniata do ziemi z jakąś nieznaną i niewyobrażalną siłą. Nikt tego się nie spodziewa w wieku 20 lat, kiedy jest się na progu dorosłości i świat stoi otworem. Ale jest też tak, że ta ciemna strona życia, jest tylko jego jedną stroną i można przejść na  drugą stronę, którą Pan przecież zna. Do tego potrzebni są jednak ludzie, samemu trudno jest otrząsnąć się z tego.
To co Pan czuje to naturalna reakcja na cały ten nawał stresu i obciążenia psychicznego, także myśli samobójcze są częścią tej reakcji. Nie może Pan jednak zostawać z tym sam. Gorąco zachęcam do wizyty w Poradni Zdrowia Psychicznego, gdzie może Pan otrzymać bezpłatną pomoc lekarza psychiatry. Niektóre ośrodki prowadzą też formy terapii refundowanej przez NFZ, która może Pana wesprzeć w tym trudnym okresie, aby powrócić do równowagi i wiary w sens życia. Wierzę, że zmiana w życiu jest możliwa i gorąco tego Panu życzę. Jeśli potrzebuje Pan wskazówek konkretnych miejsc, proszę o informację, w jakim mieszka Pan mieście.

Pozdrawiam
Jarek Żukowski

No comments yet

Dodaj komentarz